*Darmowa wysyłka za zakupy od 150 zł 

Wysyłka w ciągu 24h

ciąża w pigułce

Ciąża w pigułce  - 

0 komentarze

Po licznych perypetiach poporodowych (ale o tym później) patrząc na swoje cudowne córeczki, czas ciąży wspominam z łezką w oku! Prawdę powiedziawszy tęsknię za nim.. Uprzedzając, nie planuje kolejnej ciąży- warsztat zamknięty! Mimo wszystkich niedogodności noszenie dzieci pod sercem to coś wspaniałego.

Jak przebiegała u mnie ciąża bliźniacza?

Pierwszy trymestr był koszmarny! Nieustające mdłości i jedyne co pomagało to jedzenie, nadwrażliwość na zapachy (do tej pory nie mogę niektórych znieść!) do tego stopnia, że kazałam mężowi zmienić perfumy, bo ich zapach drażni mnie do dzisiaj. Do tego wszystkiego śpiączka. Na stojąco? Nie ma problemu! W trakcie pracy 5 drzemek? Naturalnie! Usypianie w sekundę? Byłam w tym mistrzem! Pierwszy trymestr tak dał mi się we znaki, że na usg u ginekologa żaliłam się, że to chyba moja ostatnia ciąża, bo ledwo żyję.. i wtedy okazało się, że jestem w ciąży bliźniaczej! Jaka była moja reakcja? „Co do cholery? Jaka bliźniacza? Skąd? Kiedy? Przecież u nas w rodzinie, ani mojej, ani męża, nie było bliźniaków!!” Reakcja ginekologa? Nieustający śmiech. Usg trwało godzinę, a ja chyba nawet do tej pory nie mogę uwierzyć, że mam dwójkę dzieci urodzonych w tym samym czasie o tej samej godzinie.

Pierwszy trymestr minął i wszystkie bolączki odeszły jak ręką odjął! Oh jej, ale jak ja się świetnie czułam! Brzusio już było widać, więc obcisłe kiecki i koturny poszły w ruch- no przecież nie będę wyglądała jak fleja. Praca w domu w żaden sposób nie przeszkadzała mi w tym, żeby nałożyć na twarz pełen make up, a także umyć i wyprostować włosy. Czułam się super, miałam pełno energii i nie rozumiałam jak niektórzy mówili mi, żebym zwolniła, odpoczęła, albo się położyła? Ale po co skoro dobrze się czuję! Nie chce być chora na ciąże…

Niestety wraz z początkiem 7 miesiąca zachorowałam na ciążę. Brzuch rósł jakby go ktoś gonił! Z dnia na dzień stałam się upośledzona. Butów sama nie założę, z łóżka sama nie wstanę, sapanie, gorąco, brak możliwości ogolenia sobie nóg, że o innych intymnych nie wspomnę. Każde zdanie zaczynało się u mnie od „pomożesz? podasz? upadło mi, podniesiesz?” Sukienki, które dobre były na mnie w poniedziałek, w piątek były już za małe. Stopy przybrały rozmiar Guliwera no i oczywiście samopoczucie dramat. A wyprawka nie kupiona, zakupy nie zrobione, dom nieprzygotowany! I płacz „dlaczego wcześniej nie poszliśmy na zakupy, jak lekarz mówił, że mogę urodzić wcześniej”. No cóż.. zakupy były wykańczające, do tego stopnia, że nie potrafiłam cieszyć się małymi, różowymi śpioszkami w rozmiarze 50, na które teraz patrzę i płakać mi się chce, że moje córcie takie maciupcie! Mimo totalnej niechęci do zakupów, ilość ubranek dla dziewczynek rosły w zastraszającym tempie. Bodykaftanikipajacyki, śpioszki, półśpioszkisukieneczki, nawet letnie spodenki! (Do tej pory nie wiem po co, bo dziewczynki przyszły na świat we wrześniu). No ale mam. W razie co będą ubierały w nie lalki. Na przygotowywaniu mieszkania i kolejnych zakupach czas zleciał mi do 36 tygodnia ciąży, wtedy to trafiłam na porodówkę. Ale o tym, w innym wpisie...

A jak u Was minęła ciąża? Jak się czułyście?

Komentarze (0)

Brak komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz