A było to tak, jedno z dzieci zachorowało, więc na gwałt do lekarza, bo gorączka zaczynała skakać jak szalona. Po...
Podręcznikowy terror
Nie przeczytałam w ciąży ani jednego podręcznika o ciąży i o tym co potem. Częściowo z lenistwa, a częściowo z faktu, że dookoła mnie jest mnóstwo młodych mam i jednak wolę czerpać z ich doświadczenia. Dodatkowo uważam, że podręczniki narzucają określoną postawę i w moim mniemaniu generują terror. Dlaczego? Oto jeden z przykładów...
Rozmowa dotyczyła tego, że moje dziewczynki w samych pampersach buszowały u siostry w ogródku i basenie w czerwcowe upały. Znajoma nie uznaje kremów z filtrem u dzieci do pierwszego roku życia, więc ubiera swoje dziecko w przewiewny, długi rękaw. Oto fragment rozmowy:
M: Co do opalania. Obydwie wiemy, że mam całkiem inne zdanie na ten temat. Ale prawdę mówiąc pomaga mi bardzo wasza luźna postawa - ogólnie do wszystkiego. Bo to w sumie dzięki wam H. przyjechał brązowy z wakacji, a M. jadł już surową parówkę. I co? I żyją???? bo widzę, że dziewczyny też żyją. Więc rób jak robisz i podsyłaj mi zdjęcia. Ja niestety jestem bardzo ekstremalna. Jak poradnik napisze, tak ma być i ani trochę inaczej. Ostatnio wyczytałam, że nie powinno się odstawiać dziecka od piersi przed drugimi urodzinami i zgadnij, co mi oczywiście po głowie chodzi! Ja: wcale taka wyluzowana nie jestem, wszystko co robią moje dzieci po raz pierwszy masakrycznie mnie stresuje :/ ale piszesz że luźne podejście? A jak my byłyśmy wychowywane? Kolana poździerane do krwi, cały dzień na trzepaku głową w dół, kupy kocie przerzucane rękami za piaskownice???? żyjemy i mamy się dobrze! Ja się kąpałam w basenie wystawionym na podwórko w pełne słońce! Nie opalam dzieci, są kremowane spf 50 co 5 min, w wodzie spędzają najwyżej 20-30 min, cały czas są w cieniu. Ubrane są lekko bo u nas 34 st ???????????? nie wyobrażam sobie ubrać w długi rękaw, chociaż rozumiem i to podejście. Przez całą ciąże i po to już w ogóle nie przeczytałam ani jednego poradnika, wszystko wiem od sióstr i koleżanek-matek. Oczywiście czytam odnośnie rozwoju i wychowania, karmienia ubierania, ale właśnie książkowe podejście dla mnie generuje terror. Karm do 2,6 i 18 roku życia, nie daj słodkiego (moje już po biszkoptach z cukrem), unikaj słońca, ubiczuj się bo jesteś matka i nic dla Ciebie wszystko dzieci. Trochę to tak w moim mniemaniu wygląda. Nawet Twoja wiadomość wczoraj wywołała u mnie lekki wyrzut sumienia, że może coś robię źle???? ale już mi przeszło, rosną pączki zadowolone najedzone, ciągle blade- skóra po mamie! Tu chyba chodzi o to żeby się nie spinać i nie przeginać ani w jedną, ani w drugą stronę. Lekko zluzować szelki i my - mamy odetchniemy z ulgą i dzieci będą szczęśliwe. Nie ukrywam, wiadomość od koleżanki trochę mnie zestresowała. Od razu widziałam gros matek stojących nade mną i oceniających mnie, że jak to ona niespełna rocznym dzieciom pozwala do baseniku na golaska? Jak to smaruje kremem z filtrem? I o Matko Przenajświętsza jej córka zjadła paluszka z podłogi, a ona nie była napięta jak postronki i nie zdarzyła zareagować! Co za matka! Fuuuu! Czy o to tak naprawdę w macierzyństwie chodzi? Że jak napiszą to ani ciut więcej? Tego nie wolno, tamtego nie wolno?
Czy nie lepiej czasem wyluzować, popatrzeć na dzieci i pomyśleć „kurczę, ale ta parówka na zimno mu smakuje”!
{hook h="pShowBlogGetProducts" mod="pshowblog" limit="3" categories="3002,3003,3001"}
Dodaj komentarz