A było to tak, jedno z dzieci zachorowało, więc na gwałt do lekarza, bo gorączka zaczynała skakać jak szalona. Po...
Przedświąteczne porządki
Grudzień dla większości jest miesiącem, w którym nie robi się nic innego tylko sprząta i gotuje. Niektórzy zaczynają jeszcze w listopadzie, ale prawdziwy boom zaczyna się wraz z 1 grudnia...
U mnie trochę później, bo 3 wychodząc ze szpitala miałam ambitne plany: wypucuje dom (nad oknami się zastanowię), nagotuje, napiekę, w końcu dzieci w domu więc i strawa musi być. Pytanie po co, skoro dzieci nie jedzą, a wałówkę da teściówka. Głębsze przemyślenia (jakby faktycznie wymagało to rozlicznych godzin myślenia) plan był taki: posprzątać! Ewentualnie upiec świąteczne ciasteczka. Po dwóch dniach pobytu w domu, uśpiwszy córki wzięłam się za robotę. Ale zamiast posprzątać, wywaliłam ubrania z szafy celem poukładania. Nie wiem po co, gości nie przyjmuję na święta, a nawet jakbym to przecież nie będą mi zaglądać do szafy. No nic. Przynajmniej mam poukładane. Nawet mąż zdziwiony pytał „czemu sprzątasz w szafie?” Na co odpowiedziałam zgodnie z prawda, że na święta, „ale w szafie?”. No w szafie! Aha, okej. Wtedy nie rozumiałam tego zdziwienia.
Po ogarnięciu szafy przeszłam do układania butów, segregowania ubrań dziecięcych i układania swoich dokumentów. Mąż patrzył z niedowierzaniem nieustająco pytając czy faktycznie tutaj o święta chodzi. No, a o co? Nie będziemy przecież w bałaganie świąt spędzać!!! Jezus, no on nie rozumie chyba! Po całym dniu roboty padłam zmęczona.
Rano wstałam, w domu syf. Co jest?! Zabawki, miski, pampersy (czyste oczywiście) porozrzucane. Butelki wszelkiej maści i wielkości na widoku na stole w salonie. Pytam męża „co tu się stało do jasnej anielki! Sprzątałam wczoraj cały dzień, a dzisiaj syf!” Mąż popatrzył z niedowierzaniem i mówi, że owszem sprzątałam, ale na pewno nie to, o co teraz, o siódmej rano się awanturuje. Pfff! Zbulwersowałam się na te słowa, odwróciłam na pięcie i poszłam zrobić sobie kawę. Obrażona, że nie docenia moich wysiłków, ba! Nie dba o to, żeby zachować porządek, jak ja cały dzień spędziłam na sprzątaniu, piłam kawę i myślałam, co jeszcze muszę zrobić, żeby mój dom lśnił czystością. Zrobiłam sobie listę i pomyślałam, że nakarmię dziewczynki, uśpię je i biorę się za robotę! O jak ja się myliłam Na myśleniu się skończyło. Dziewczynki aktualnie zaliczają kolejny skok rozwojowy, są marudne i nieznośne i tak już tydzień spędzam czas na myśleniu o tym co mogłabym posprzątać. Najważniejsze, że szafa ogarnięta, dokumenty poukładane no i buty odpowiednio posegregowane tak myślę, że raczej nie zdążę już z generalnymi porządkami, ale w sumie nie mam wyrzutów w końcu gości nie przyjmuję!
Ps. Dzisiaj po raz pierwszy od narodzin bliźniaczek wypiłam zimną kawę
{hook h="pShowBlogGetProducts" mod="pshowblog" limit="3" categories="3002,3003"}
Dodaj komentarz