A było to tak, jedno z dzieci zachorowało, więc na gwałt do lekarza, bo gorączka zaczynała skakać jak szalona. Po...
Zakupy z bliźniakami
Chyba każda mama traktuje wyjście na zakupy solo jak wyjście do klubu pięć minut dla siebie, nieśpieszne przemieszczanie się między alejkami, powąchanie owoca, zajrzenie do działu z książkami, wybieranie pomidorów. Pięć minut dla siebie, oczywiście pomijam tutaj bieganinę na tempo, kiedy trzeba pędem do domu, bo progenitura drze się w niebogłosy, a ojciec nie daje rady (mój daje).
Częściej jednak niż sama na zakupy wybieram się z dziećmi i wózkiem typu autobus przegubowy. Wtedy zaczyna się moc atrakcji. W popularnym sklepie, nie bez powodu napisze dużymi literami, DZIECIĘCYM w kolejce muszę ustać się mniej więcej tyle ile nasi rodzice za komuny po mięso. Podobno to sklep z ubrankami dla dzieci, podobno przyjazny matkom. Z tym, że nie wszystkim. Na nic wrzaski i krzyki moich pociech i ja spocona jak po maratonie. Zawsze, ale to zawsze czynna jest jedna kasa i/lub akurat w tym momencie przyuczana jest jakaś wyjątkowej inteligencji kasjerka, która czegoś tam nie potrafi. Także swoje muszę odstać. Po kilku zwróceniach uwagi, że spieszy mi się, dzieci krzyczą, i odpowiedziach: kasa się zacięła, druga koleżanka wykłada towar, proszę poczekać. Powiedziałam sobie, że absolutnie moja noga w tym sklepie nie postanie dopóki nie będę miała rzeczonych pięciu minut, aby na zakupy udać się sama.
Lepiej jest we wszelkiego rodzaju supermarketach. Czuje się dalej jak za czasów ciąży. NIEWIDOCZNA. Staram się bywać w takich przybytkach w godzinach porannych, żeby nie stać w kolejkach i nikomu nie zawadzać swoim dyliżansem, jednak wtedy zawadzać postanawiają mi panie „sklepowe”. Towar wystawiony na środku alejki i nawet nie ma opcji jego przesunięcia. Na uprzejme prośby, bo z natury jestem miła, aby ciut przestawić zazwyczaj spotykam się z niemalże krzykiem, że akurat ona musi w tej chwili, że jest sama, a w ogóle to ona jest od wszystkiego i na sprzątaczkę się tutaj nie najęła (). W zależności od mojego samopoczucia odpowiadam delikwentce, albo miło, albo tonem równie przyjemnym jak jej kończąc swoją wypowiedź stwierdzeniem, że jak jej się nie podoba to niech zmieni pracę dokładnie tak uważam i zdania nie zmienię.
Ale to wszystko jest niczym wobec uprzejmych starszych Pan i Panów. Panowie gorsi. Ile razy usłyszałam, że dzieci powinno się zostawiać w domu, a nie raczyć cały sklep ich płaczem, że gdzie ja się tym wielgachnym wózkiem pcham i po jaka cholerę i moje ulubione - że nie będzie mnie w kolejce przepuszczać, bo nie jestem ŚWIĘTA KROWĄ a nieprawda! Właśnie, że jestem święta krową, właśnie że należy mnie przepuszczać i uważam, że psim obowiązkiem kasjerek jest mnie prosić jako pierwszą do kasy.
Uważam, że każdą kobietę z wózkiem powinno się tak traktować, a wiecie dlaczego? Dlatego, że nie mogę słuchać płaczu dzieci i nie dlatego, że robi mi się przykro i poruszają moje serce. Dlatego, że niemożliwie mnie to wkurza! dlatego aktualnie moja ulubiona forma zakupów są sklepy internetowe, szczególnie te z ubrankami dla dzieci. Wybieram, przebieram body, półspiochy, rajstopki, opaseczki - nikt mnie nie popędza. Kolejek nie ma, obsługa uprzejma, rozmiary znam, asortyment też, a przy tym szybko i przyjemnie z dostawą do domu
{hook h="pShowBlogGetProducts" mod="pshowblog" limit="3" categories="3002,3003"}
Dodaj komentarz